Niemcy boją się, że ich firmy coraz częściej przenoszą produkcję do Polski?
Trend przenoszenia produkcji do Polski przez niemieckie firmy jest już zauważalny. W ostatnich miesiącach taki ruch wykonały na wskroś niemieckie firmy Knorr-Bremse, Mercedes i Technisat. Ten trend z całą pewnością cieszy Polaków i nasz przemysł. Ale za naszą zachodnią granicą jest powodem do niepokoju.
W ostatnich miesiącach opisywaliśmy przenosiny produkcji Knorr-Bremse z Niemiec do Polski. Jak donosiły tamtejsze media, zamknięcie zakładu Heine Resistors w Dreźnie nastąpiło ze względów finansowych. Firma zapowiedziała kontynuację produkcji w Polsce.
Podobne wieści napłynęły z początkiem września z Mercedesa. Niemiecki koncern motoryzacyjny ogłosił przeniesienie produkcji elektrycznych modeli Sprintera do Polski. Decyzja dotyczy zakładu w Ludwigsfelde (wschodnie Niemcy), gdzie pracuje około 2000 osób. Sprawę nagłaśniają niemieckie media, które podobnie jak pracownicy zakładu w Brandenburgii w są zbulwersowane pomysłem szefostwa koncernu.
Zaledwie kilka dni temu pisaliśmy też o kolejnej niemieckiej firmie, która poszła ślady Knorr-Bromse i Mercedesa. Producent elektroniki użytkowej Technisat ogłosił zamknięcie swojej fabryki w Schöneck (wschodnie Niemcy). Pracę ma stracić 70 pracowników, a produkcja przenosi się… do Polski.
W każdym z wyżej opisanych przypadków chodzi oczywiście o pieniądze. Żeby podkreślić wagę argumentu finansów, warto wspomnieć też o innej kontrowersyjnej decyzji firmy Knorr-Bronse, która zapadłą w ostatnich miesiącach. Prócz zmiany lokalizacji produkcji, szefostwo tej niemieckiej spółki planuje zwolnić 13% swoich pracowników. Nie byłoby w tym nic alarmującego, gdyby nie… świetna kondycja spółki, która chwali się znacznymi zyskami i rekordową liczbą zamówień.
“Niestety, czynnik „Made in Germany” często nie jest już wystarczającą zachętą do zakupu, jeśli wiąże się z nim wyższa cena” - powiedział Stefan Kön, dyrektor zarządzający Technisat Digital.
Sprawą Technisat zbulwersowany jest burmistrz Schöneck (wschodnie Niemcy) Andy Anders. Polityk skrócił swój urlop i stara się wpłynąć na decyzję zarządu niemieckiej firmy elektronicznej. Anders powiedział MDR SACHSEN, że „to absolutnie niezrozumiałe, że nikt nie skontaktował się z nami wcześniej”. Nie chodziło tylko o teren Schöneck, powiedział, ale "o źródła utrzymania 70 pracowników i ich rodzin z regionu Obervogtland. Moim zdaniem po prostu właściwe jest wcześniejsze skontaktowanie się z nami w celu zbadania ewentualnych alternatyw”. Fakt, że tak się nie stało, jest niedopuszczalny, powiedział Anders.
Zjawisko przenoszenia produkcji z Niemiec do Polski z "naszego punktu widzenia" wzmacnia krajową gospodarkę i rynek pracy. Jednak spoglądając na tę samą sprawę "po niemiecku" trend budzi coraz większe napięcia po stronie naszych zachodnich sąsiadów. Dla Polski oznacza to nowe miejsca pracy i rozwój przemysłu, natomiast dla niemieckich regionów – utratę zakładów i źródeł utrzymania całych społeczności. Będziemy informować o podobnych decyzjach - jeżeli kolejne niemieckie firmy pójdą tym tropem.





