reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
© AMB Technic
Analizy |

Conformal Coating – pogromić mity, cz.1

Zapraszamy do lektury pierwszej części artykułu technicznego na temat połok konformalnych. Jutro część druga - jak wykonywać powlekanie konformalne.

Powlekanie obwodów elektronicznych jest dziś technologią omawianą i braną pod uwagę coraz częściej. Jest to związane z tym, że płytki PCB są coraz mniejsze, coraz bardziej złożone i są umieszczane w coraz to nowych miejscach, narażonych na ciężkie warunki pracy. Jak to zwykle bywa, zanim świat inżynierów zdobędzie doświadczenie w posługiwaniu się nową technologią, powstaje wiele opinii, część opartych na doświadczeniu innych a część na zwykłej dezinformacji. Oprzyjmy się na ponad 30-letniemu doświadczeniu zespołu, który wdrażał conformal coating w przemyśle europejskim i jest otwarty na dzielenie się tym doświadczeniem. Po co stosować conformal coating? Tu nie ma większych kłopotów z przekazem. Dociera do nas świadomość, że obwód elektryczny na płytce to coraz delikatniejsza konstrukcja. Ścieżki są coraz węższe, coraz ciaśniej upakowane, komponenty mniejsze i bardziej zaawansowane. Chipy mają więcej nóżek, mniejszych i oczywiście odległości między nimi są również mniejsze. Pojawiają się nowe zagrożenia: praca w zakurzonym i wilgotnym środowisku, wibracje (tak, conformal coating zabezpiecza również przed wibracjami), a konsekwencji uszkodzenia i awarie układów spowodowane przepięciami oraz zwiększone zagrożenie powstawaniem dendrytów. Na prezentacjach pokazujemy często film nakręcony w czasie rzeczywistym, pokazujący grzebień testowy, poddany napięciu 5 V, na który spada kropla wody. Dendryty powstają natychmiast. Obserwatorzy nie chcą czasem uwierzyć, że proces ich tworzenia jest tak szybki, że film nie jest kręcony w zwolnionym tempie. Oprócz motoryzacji i zastosowań militarnych, powłoki konformalne wdarły się do zastosowań przemysłowych i domowych. Warto pamiętać, że kuchnia i łazienka to pomieszczenia z definicji mokre, narażone na dużą ilość pary wodnej w powietrzu, co wskazuje że sprzęt AGD powinien już dzisiaj korzystać z tej technologii pokryć. Lepkość lakierów Lepkość jest parametrem energetycznym. Określa ilość pracy, jaka jest potrzebna do przetransportowania płynu na daną odległość i wyraża się w miarach energii, np. mPa × s. Warto pamiętać, że woda w tej mierze ma lepkość około 1 mPa × s, typowe lakiery rozpuszczalnikowe posiadają lepkość w granicach 40-120 mPa × s, a lakiery bezrozpuszczalnikowe w granicach 200 – 800 mPa × s. W niektórych artykułach możemy spotkać jednak spotkać zdania takie jak: „Większość materiałów do pokryć, w szczególności te na bazie rozpuszczalników, ma bardzo małą lepkość. Oznacza to, że są one jeszcze bardziej ciekłe niż woda”. Jest to ewidentna bzdura, wprowadzająca inżynierów w błąd, gdyż lepkość mniejszą niż woda mają w praktyce przemysłowej głównie czyste rozpuszczalniki. Lakier, również rozpuszczalnikowy, to żywica rozpuszczona w kompozycji rozpuszczalnikowej (prawie nigdy nie jest to jeden rozpuszczalnik) i nawet jeśli ma 80% rozpuszczalnika, niekoniecznie jest bardziej „ciekły” niż woda. Osobnym parametrem jest zdolność zwilżania powierzchni płytki i komponentów przez lakier. Tutaj producenci lakierów mają przed sobą poważne zadanie. Zwilżalność nie może być zbyt mała, gdyż lakier będzie miał tendencje do odpryskiwania i nie będzie miał dostatecznej adhezji. Zbyt duża zwilżalność może spowodować pełzanie lakieru i zanieczyszczanie obszarów, których powleczenie jest niepożądane. Współpraca technologów z dostawcą maszyny i lakieru jest bardziej niż pożądana, gdyż zmiana parametrów lepkości i zwilżania nie polega wyłącznie na dodaniu rozpuszczalnika, co spotykamy nader często w praktyce. Połączenie lepkości i zdolności zwilżania jest ważną kompozycją cech reologicznych, ale nie są to jedyne parametry lakieru wpływające na proces powlekania konformalnego. Wiemy, że inżynierowie elektronicy są dumni, stanowią bowiem niekwestionowaną elitę techniczną. Upominamy się tylko o ich uwagę, by zechcieli zapoznać się z tym obszarem wiedzy technicznej, nie przekraczającym możliwości poznania polskiego fachowca. Ewentualnie, by zechcieli skorzystać z pomocy i konsultacji ekspertów w tym obszarze. Grubość powłoki konformalnej Spotykamy się w wieloma mitami na temat grubości powłoki. Wiele trudności sprawia, gdy projektant wstawia w dokumentacji tylko wzmiankę: „pokryć lakierem o grubości 300 mikrometrów”. Jest to rażące nieporozumienie. Rozumiejąc, że projektanci obwodów drukowanych są elektronikami, nie sposób upomnieć ich, że są przede wszystkim inżynierami. I obowiązuje ich świadomość technologiczności konstrukcji. Lakier jest nanoszony w stanie płynnym, co jest stwierdzeniem oczywistym, ale większość inżynierów zapomina o tej oczywistości. Lakier ma swoją reologię, nie poddaje się ludzkim życzeniom i płynie „dokąd chce”. Rozpatrzmy tylko wpływy, na jakie narażona jest powłoka w stanie ciekłym, gdyby była nałożona w sposób perfekcyjnie „konformalny”, czyli w magiczny sposób nałożono by ją całkowicie równomiernie. Od razu można zorientować się, że powstanie kilka zjawisk:
  • lakier spłynie z pionowej powierzchni czerwonego komponentu (Rysunek 1).
  • utworzy menisk wypukły na powierzchni poziomej mniejszych komponentów (ilość lakieru musi być większa w stanie mokrym, żeby mógł wytworzyć powłokę po wyschnięciu, więc siłą rzeczy jest go „więcej” gdy jest mokry.
  • nie będzie go prawie wcale na wystających narożnikach wypukłych.
  • zwilży narożnik wklęsły przy podstawie czerwonego komponentu. Musi, jeśli jest dobrze dobrany. Chcemy przecież, żeby powlekał płytkę, więc musi mieć dobrą adhezję do powierzchni, zarówno w stanie mokrym jak i suchym.
  • powłoka na płaskiej powierzchni będzie miała równomierną grubość. Dobrze, jeśli są tam ścieżki. Jeśli nie ma ścieżek, to po co tam lakier? Będzie to tylko zbędny koszt. Lakiery są drogie. Dobre lakiery są bardzo drogie i nakłada się je grubą warstwą (są to często silikony). Ile powinna kosztować powłoka?
Popatrzmy teraz na Rysunek 2. Staramy się tu pokazać najbardziej ignorowane zagadnienie, z jakim spotykamy się prawie zawsze w praktyce produkcyjnej. Wydaje się, że na każdym kierunku inżynierskim tolerancje wymiarowe są omawiane dokładnie i wielokrotnie. Gdy jednak dochodzi do rozmów o tolerancji nanoszenia powłoki konformalnej doświadczamy twardego faktu, że najczęściej założona tolerancja wynosi zero! Innymi słowy, w ogóle nie pomyślano, że płyn nie może zatrzymać się w dowolnym miejscu. Oczywiście przy zastosowaniu precyzyjnego sposobu dozowania można nałożyć powłokę w bardzo wąskich tolerancjach. Jeśli jednak połączy się to z żądaniem wykonania powłoki o określonej grubości, zadanie jest czasem niewykonalne. Maskowanie I wtedy technolodzy, dziś nazywaniu inżynierami procesu (i słusznie, to bardziej zrozumiała nazwa), zaczynają stosować stary sprawdzony sposób: maskowanie. To bardzo dobry sposób, gdy chodzi o zamaskowanie obszarów przed niepożądanym lutowaniem na fali. Na ile jest skuteczny w technologii conformal coating?
  • maskowanie jest dodatkowym procesem, w większości zupełnie niepotrzebnym. Stanowi więc dodatkowy koszt
  • maskowanie powleczone lakierem jest podwójnym kosztem materiałowym: z jednej strony jest to koszt materiału maskującego, z drugiej strony jest to koszt lakieru, który zostaje wyrzucony do kosza, a lakier jest drogi
  • dodatkowo maskowanie trzeba usunąć, jest to następna zbędna operacja i dodatkowy koszt produkcyjny.
  • maskowanie trzeba usunąć na pół-mokro – to następny argument przeciwko, gdyż jest to okazja do popełnienia następnych błędów i powstania braków
  • maskowanie może być źle nałożone
  • usuwanie maskowania może spowodować oddzieranie lakieru (Rysunek 3). Na takie obciążenia żaden lakier nie jest projektowany, podciekająca wilgoć dokończy dzieła zniszczenia.
© AMB/NORDSON ASYMTEK Jeśli uwzględnimy to, że prawdopodobieństwo powstania braków jest silnią liczby operacji, to prawdopodobieństwo powstania braku tylko przy trzech operacjach (maskowanie, lakierowanie, zdejmowanie maski) jest sześciokrotnie większe niż przy jednej operacji nakładania powłoki. Mit precyzji Można spotkać się z tezami, że dokładne nakładanie powłoki musi być przeprowadzane z małą prędkością. Przypomina to stary kawał, jak to mama lotnika upominała go: „Lataj synku nisko i powoli”. Naszym zdaniem nie ma żadnego powiązania między prędkością, a precyzją. Owszem, maszyny szybsze bywają nawet bardziej precyzyjne. Wynika to z jakości napędów, ich oprogramowania, sterowania i sztywności konstrukcji. Należy też pamiętać, że precyzja procesu powlekania i precyzja robota to nie jest to samo. Laicy często przytaczają parametry robota, porównując powtarzalność różnych modeli i kłócąc się, o ile lepszy jest robot marki X, mając powtarzalność 0,005 mm, od robota mającego powtarzalność 0,01 mm. Rzecz w tym, że powtarzalność (a więc i dokładność) robota ma mało wspólnego z precyzją procesu powlekania. Precyzja robota jest bardziej związana z jego dynamiką, niż z powtarzalnością. Ważne jest, przy jakich prędkościach robot utrzyma stabilną prędkość, jak szybko ją osiągnie, jak będzie się rozwijało przyspieszenie, na ile zmiany przyspieszeń wpłyną na rozlewanie się płynu… Precyzja powlekania to przede wszystkim powtarzalność parametrów przepływu materiału. Jest to związane z możliwością głębokiej recyrkulacji (czyli głębokiej do końca zaworu dozującego, nie pozostawiającej tzw. martwych objętości, nie podlegających recyrkulacji), precyzji utrzymania temperatury materiału, kontroli i utrzymania jego ciśnienia… to są dużo istotniejsze zagadnienia niż czysta mechanika. Mit wielogłowicowości Istnieje mitologia podkreślająca zdolność urządzeń do obsługiwania wielu głowic. Zwłaszcza wielu głowic naraz. To ciekawe, że na pierwszy rzut oka takie podejście jest emocjonalnie atrakcyjne. Przyciąga możliwościami swojej „uniwersalności”. Po zastanowieniu się, niekoniecznie. Warto tu przypomnieć, że każdy producent deklaruje możliwość „zawieszenia” na swojej platformie każdego praktycznie zaworu. Rzecz w tym, kiedy należy myśleć o zawieszeniu dwóch czy więcej zaworów na raz? Margaret Thatcher mawiała, że „gdyby chodziła po Tamizie po wodzie, jej przeciwnicy zarzuciliby jej, że nie umie pływać”. Czasem argumenty spotykane na rynku są jakby z tej samej bajki. Podstawowym argumentem przeciwko wielogłowicowości jest to, że gdy jedna głowica pracuje, druga schnie. I nie ma możliwości zaparkowania jej w rozpuszczalniku, bo musi jeździć z koleżanką, wiatr owiewa jej włosy… zapędziłem się w tych przenośniach*. Dość, że lakiery, aby być pod kontrolą w czasie nakładania muszą płynąć, a nie wysychać. Przerwy między brakiem pracy powinny być jak najkrótsze, najlepiej, jak są spędzane w kubeczku z rozpuszczalnikiem. Wtedy proces jest bezpieczny. * ale mamy nadzieję, że łatwiej takie przenośnie zapamiętać, niż suche dane techniczne Mit rotacji 360° Czasem podkreśla się, że jeśli głowica ma nanieść powłokę konformalną dokładnie, musi się obracać dokładnie w czwartej osi o 360°, aby dotrzeć do zakamarków płytki drukowanej. Mamy wrażenie, że stosując taką argumentację kwestionuje się inteligencję inżyniera procesu. Bowiem „zapomina się” na czas takiej argumentacji, że dozujemy tutaj płyn o niskiej lepkości, który... płynie, rozpływa się. Pochylenie głowicy o 45° stosowane przez wiodące na rynku firmy nie wynika z zaniedbania, ale z głębokiego zrozumienia procesu technologicznego. Przecież w technologii conformal coating chodzi o… polewanie! Kontrolowane, ale polewanie. I dobieranie parametrów procesu tam, gdzie są nieistotne, świadczy raczej o braku znajomości tematu, niż o jego dogłębnym poznaniu. Obracanie głowicy o pojedyncze stopnie spowalnia proces powlekania, a więc zmniejsza wydajność, czyli… zwiększa koszt inwestycji przypadający na jeden wyrób. I nie wpływa na dokładność procesu powlekania w najmniejszym stopniu. Te argumenty powinny dać do myślenia nie tylko technologom, ale przede wszystkim kierownikom projektów, zarządzającym kosztami procesów. Marek Bernaciak, AMB Technic Jutro część II – jak wykonywać powlekanie konformalne.

reklama
reklama
Załaduj więcej newsów
April 15 2024 11:45 V22.4.27-2
reklama
reklama