© TPV
Przemysł elektroniczny |
TPV: o wielkich planach i nadziejach Gorzowa na lepsze
Największe szanse na rozwój wynikający z otwarcia fabryki TPV w Gorzowie widziało miasto i sami mieszkańcy. Po 4 latach od rozpoczęcia inwestycji nadszedł czas na podsumowanie tego, jakie tak naprawdę przyniosła ona zmiany.
W momencie budowy zakładu TPV w Gorzowie w 2007 r. 'padały wielkie słowa o historycznej chwili, wielkiej szansie i niesamowitym skoku całego miasta', podaje serwis regionpraca.pl.
Pierwsze refleksje przyszły w momencie, kiedy ruszyła produkcja. Płace były niższe od zakładanych, a pracownicy szybko zaczęli skarżyć się na złe warunki pracy. Momentem przełomowym, a zarazem wydarzeniem, po którym ruszyła lawina zażaleń, okazał się śmiertelny wypadek jednego z ich kolegów z zakładu. Inspektorzy pracy zainteresowali się wtedy sytuacją w gorzowskim TPV i dopatrzyli uchybień BHP.
Wśród tylu minusów na plus na pewno wychodzi mieszkańcom możliwość zatrudnienia w międzynarodowym koncernie i zdobywanie doświadczenia przy produkcji. Producent zatrudniając ponad 2000 osób jest nadal jednym z największych pracodawców w regionie Gorzowa. Wiele do życzenia pozostawiają natomiast zarobki. Najniższe stawki brutto wynoszą około 1,5 tys. PLN plus dodatki.
- A jakie były zapowiedzi? Ktoś pamięta? TPV miała stymulować podwyżki w regionie. Stymulować! Nic takiego się nie dzieje. Owszem, jest praca, ale kiepsko płatna - ocenia na łamach serwisu regionpraca.pl szef gorzowskiej Solidarności, Jarosław Porwich. Dodatkowym zarzutem jest stosowanie zatrudnienia na czas określony i za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej.
A jak wygląda kultura pracy w gorzowskim zakładzie? Mówi się, że Polacy trzymają się z Polakami, podczas gdy pracownicy ze Wschodu trzymają się ze sobą.
TPV oprócz zatrudnienia miało zagwarantować miastu pojawienie się w regionie nowych inwestorów z branży. Tak też się dzieje. 'Od kilku miesięcy działa fabryka BriVictory, która ma zatrudnić docelowo niemal 2 tys. osób'.
Źródło: regionpraca.pl