Polacy z misją na Marsa
Inżynierowie z polskiej firmy Astronika będą projektować bezpieczną rampę dla łazika, który wyląduje na powierzchni Czerwonej Planety. Dzięki wspólnemu wysiłkowi Włochów, Francuzów, Brytyjczyków i Polaków misja lądowania na Marsie ma zostać zrealizowana już w 2028 roku.
Od kilkunastu lat Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) pracowała nad misją ExoMars. Wszystko zmieniło się w marcu 2022 roku kiedy Ukraina została zaatakowana przez Rosję. W następstwie wojny i sankcji Zachodu na kraj agresora, wykluczona z projektu podboju Marsa została Agencja Roskosmos.
Cały projekt stanął na jakiś czas pod znakiem zapytania. ESA doszła jednak do wniosku, że Europa poradzi sobie z misją kosmiczną na Marsa bez Rosji. Projekt otrzymał więc nową nazwę - „Rosalind Franklin Mission” (RFM). Natomiast część obowiązków Rosjan przejął Airbus na spółkę z polską firmą Astronika.
Polscy naukowcy otrzymali bardzo odpowiedzialne zadanie. Mają zaprojektować i zbudować system, po którym łazik zjedzie z lądownika na powierzchnię Marsa. System EGRESS (wyjście - tłum. red.) będzie składał się z czterech zmechanizowanych ramp, które muszą dokonać precyzyjnego otwarcia. I zapewnić łazikowi Rosalind Franklin bezpieczny zjazd i rozpoczęcie eksploracji.
“Nasz system musi być absolutnie niezawodny. Od jego poprawnego działania zależy powodzenie całej misji. Bez nas łazik nie rozpocznie podróży po Czerwonej Planecie” - powiedział kierownik projektu Maksymilian Gawin.
Czasu na realizację tak wymagającego projektu jest wyjątkowo mało. Podczas wakacji Polacy muszą przekazać gotowy model inżynieryjny. Z kolei już na wiosnę 2025 r. planowane są ostateczne testy gotowe urządzenia. Polacy zdają sobie jednak sprawę, że powierzone im zadanie to ogromna szansa, by pokazać się z jak najlepszej strony na arenie międzynarodowej.
Odpowiedzialność jest duża. Europejska misja kosmiczna na Marsa zakłada poszukiwanie śladów życia w tym wyjątkowo niesprzyjającym środowisku.
“Łazik Rosalind Franklin może dokonać fundamentalnych odkryć w chemii organicznej, naukach o życiu i porównawczej planetologii, bo jako pierwszy zejdzie na głębokość do dwóch metrów pod powierzchnię planety, pobierając próbki chronione przed promieniowaniem powierzchniowym i ekstremalnymi temperaturami - podsumował Team Leader projektu w ESA Benjamin Rasse.