Polska firma współpracująca z Intelem rozwija się
Skriware jest polską firmą o globalnym zasięgu działającą w branży EdTech, która zatrudnia obecnie 20-30 osób. Firma konsekwentnie jednak się rozwija, nawiązując współpracę z coraz to silniejszymi graczami, jak Intel czy Shape Robotics. Karol Górnowicz, Prezes firmy, zgodził się porozmawiać z Evertiqiem i opowiedzieć m.in. o kierunkach potencjalnej ekspansji, AI i druku 3D.
Ewelina Bednarz, Evertiq: Skriware jest nietypową firmą na mapie Polski. Czy mógłby Pan opowiedzieć o początkach Skwirare i zdradzić, skąd taki pomysł?
Karol Górnowicz, Współzałożyciel i Prezes Skriware: Genezą historii Skriware jest połączenie dwóch żywiołów. Pierwszy to pasja do technologii, a zwłaszcza do technologii druku 3D, w czym wiódł prym mój wspólnik - Stefan Stankiewicz, który tworzył firmę od pierwszego dnia jej istnienia. Ja dołączyłem do Skriware trochę później, wnosząc ze sobą pierwiastek idealizmu oraz wiary, że należy zmieniać edukację systemowo i po prostu zacząć walczyć z problemami, które wydają się beznadziejne. Wierzę, że trzeba starać się reformować szkoły i pomóc dzieciom odnaleźć pasję oraz satysfakcję z nauki. W pełni zgadzam się z opinią, że edukacja nie powinna być przykrym obowiązkiem, lecz pożądanym przywilejem.
Na początku naszą ideą było stworzenie drukarki 3D służącej do edukowania dzieci w domu poprzez zabawę. Sfinansowaliśmy ją z kampanii na Kickstarterze – jednej z pierwszych i nielicznych udanych kampanii związanych z drukiem 3D. Założyliśmy więc firmę i pomimo bardzo ograniczonych zasobów, opracowaliśmy innowacyjną jak na tamte czasy technologię. Stworzyliśmy rozwiązanie, które w przypadku druku 3D było unikalne w skali całego świata. Niestety, za wcześnie uwierzyliśmy, że nowatorskie drukarki szybko pojawią się w domach, a rynek nie był na to jeszcze gotowy. Teraz wracamy do tego konceptu, ponieważ wpisujemy się już w trend tworzenia różnych obiektów za pomocą drukarek 3D warunkach domowych. Nie patrzymy na niego jednak z punktu widzenia producenta, tylko dostawcy rozwiązania i przede wszystkim oprogramowania treści modeli do zabawy poprzez edukację z wykorzystaniem robotyki oraz druku 3D.
EB: Proszę w takim razie opowiedzieć o kamieniach milowych Skriware.
KG: Na wczesnym etapie istnienia Skriware aplikowaliśmy o grant w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Aby otrzymać środki na rozwój wizji produktu, technologii, oprogramowania oraz sprzętu musieliśmy uzyskać szereg stopni, odbyć wiele rozmów, a także przejść przez mnóstwo audytów i weryfikacji technologii. Projekt, który trwał 3 lata i zakończył się sukcesem był kamieniem milowym w naszym rozwoju, ponieważ dzięki niemu stworzylśmy ambitną wizję środowiska edukacyjnego. Dzięki otrzymaniu grantu pozyskaliśmy też inwestorów z funduszu Montis Capital, z polskiego funduszu venture capital, również wspartego przez Polski Fundusz Rozwoju. Zapewniło nam to pieniądze, które pozwoliły przygotować się do komercjalizacji naszego rozwiązania.
Kolejnym kamieniem milowym było podjęcie w połowie 2021 roku decyzji o zaprzestaniu produkcji drukarki 3D. Wszystko zaczęło się od własnego modelu drukarki dostępnego w dwóch wersjach. Z czasem stwierdziliśmy, że możemy wykorzystać nasze oprogramowanie, w tym stworzoną przez nas odrębną platformę dla nauczycieli w celu zintegrowania jej z drukarkami 3D innych producentów. Nasz wybór padł na polską firmę Zortrax, która słynie z jakości, a jej marka jest rozpoznawalna na całym świecie. Nawiązanie partnerstwa pozwoliło nam pozyskać bardzo duże zamówienia. W ciągu 2 ostatnich lat wysłaliśmy w świat prawie 3 tys. drukarek i dotarliśmy z oprogramowaniem do ponad 4 tysięcy szkół w samej Polsce. To był nasz sprzedażowy kamień milowy, dzięki któremu zbudowaliśmy szeroką bazę klientów.
Ostatnim punktem zwrotnym w historii Skriware było podpisanie listu intencyjnego z firmą Shape Robotics, który otwiera przed nami drzwi do dalszych rozmów.
EB: Podpisanie listu intencyjnego z Shape Robotics to duża rzecz. Czy mógłby Pan o tym coś więcej opowiedzieć? Skąd taka decyzja? Co ta współpraca daje Skriware?
KG: Podpisaliśmy list, który wyraża intencję połączenia dwóch firm, polegającą na wymianie udziałów Skriware na udziały Shape Robotics. Na razie jest to jednak tylko intencja. Aktualnie trwa badanie due diligence i wszystko przebiega zgodnie z harmonogramem. Decyzja o dalszych krokach powinna zostać podjęta na przełomie trzeciego i czwartego kwartału.
Dlaczego zdecydowaliśmy się na podpisanie listu i uznaliśmy, że to dla nas ciekawa opcja? Zawsze widziałem Skriware w roli lidera EdTechu, ta firma nie miała być tylko jedną z wielu. Nasza skala biznesu w Polsce jest satysfakcjonująca – w zeszłym roku sprzedaliśmy produkty za ponad 23 mln zł. Nadal – podobnie zresztą jak inne firmy – zmagamy się jednak ze skalowaniem biznesu zagranicą. Aby budować kolejne przyczółki biznesowe, szczególnie w segmencie edukacji, którą charakteryzuje cykliczność, trzeba być cierpliwym i mieć zapas gotówki, żeby być gotowym na realizację dużych zamówień w krótkim czasie. To sprawia, że prowadzenie biznesu i wchodzenie na nowe rynki jest bardzo kosztowne. Pomimo tych trudności zbudowaliśmy międzynarodową sieć dystrybucyjną i wchodzimy na rynek Unii Europejskiej, na którym bardzo dużo się dzieje w obszarze reformowania edukacji. Od kilku lat mamy też też przyczółek na Bliskim Wschodzie, gdzie testujemy nowe rynki zbytu. W trakcie rozwijania międzynarodowej sieci dystrybucji widzimy, że nasza konkurencja nie śpi, a duże firmy z sektora EdTech przejmują coraz większą część tortu. W tej sytuacji pozyskanie odpowiednio wysokich funduszy mogłoby znacząco przyspieszyć nasz rozwój.
Przedstawicieli Shape Robotics poznaliśmy na targach. Okazało się, że współpracujemy z tym samym dystrybutorem we Włoszech, co utorowało drogę do rozpoczęcia rozmów i lepszego poznania specyfiki tej firmy, która ma bardzo fajny produkt, ale skrojony pod innego użytkownika. Odkryliśmy, że nasze firmy wzajemnie się uzupełniają i wtedy zaczęliśmy myśleć o ich połączeniu. Perspektywa Shape Robotics była podobna. Firma bardzo szybko się rozwija i planuje rosnąć na pojedynczych rynkach. Ma też silne zaplecze kapitałowe z rynku duńskiego, który cechuje bardzo duża płynność, duża świadomość potrzeby inwestowania w edukację oraz gotowość do wsparcia ze strony inwestorów.
Shape Robotics ceni naszą technologię, produkt, zespół, pomysł na sprzedaż i pozycję w Polsce. Nam z kolei podoba się wizja połączenia i perspektywa stworzenia lidera edukacji w Europie, który będzie mógł śmiało konkurować z Lego Education. Idąc ramię w ramię, możemy zacząć wygrywać na wielu rynkach i rywalizować z chińską konkurencją, która zalewa swoimi produktami całą Unię Europejską. Możemy też stać się partnerami dla firm takich jak Intel, Samsung, Microsoft czy Google, które pozostają blisko zmian zachodzących w cyfryzacji oraz zmian regulacyjnych. Uważam więc, że konsolidacja w tym sektorze jest niezbędna i stanowi dla nas atrakcyjną perspektywę rozwoju.
EB: W Pańskiej wypowiedzi możemy dopatrzeć się planów na przyszłość. Mógłby Pan jednak coś więcej o nich powiedzieć?
KG: Mamy bardzo konkretny pomysł oraz strategię rozwoju produktu i zwiększania sprzedaży. Zawarliśmy niedawno ważne partnerstwo z globalną centralą firmy Intel, które polega na połączeniu sił w obszarze promowania szkoleń i rozwoju platformy pokazującej nauczycielom, jak przeprowadzić proces transformacji zmierzający w kierunku edukacji cyfrowej wspieranej przez AI, robotykę oraz druk 3D. Pełnimy więc teraz rolę strategicznego, edukacyjnego partnera – może niewielkiego, ale za to o dużym znaczeniu, szczególnie w Polsce.
Mamy pomysł, jak łączyć nasze produkty – czyli drukarkę 3D, robota, klocki oraz oczywiście platformę dla nauczycieli i bazę modeli druku 3D – z urządzeniami mobilnymi, laptopami, Chromebookami i panelami interaktywnymi. Będziemy dążyć do proponowania szkołom kompletnych rozwiązań. Dostrzegamy też olbrzymie zapotrzebowanie na szkolenia dla nauczycieli. Wielu z nich zgłasza się do nas z prośbą o pomoc, szczególnie przy obsłudze drukarek 3D – po tym, jak sprzęt trafia do wszystkich podstawówek w Polsce. W tym obszarze jesteśmy bezkonkurencyjni, będziemy więc prowadzić szkolenia i sprzedawać oprogramowanie oraz materiały do druku 3D dopasowane niemal do wszystkich drukarek dostępnych na rynku.
Widzimy też obiecujące perspektywy związane z ekspansją zagraniczną. W Bułgarii, Rumunii i Włoszech są już uruchamiane programy finansowane z funduszy unijnych. Za chwilę dołączą też pewnie kolejne kraje – Portugalia, Litwa, a może i Niemcy, Czechy oraz Słowacja. Dla nas jest to dobry moment na wzmocnienie relacji z wieloletnimi partnerami oraz przeprowadzenie podobnej akcji, którą zrealizowaliśmy w Polsce, czyli wdrożenia laboratoriów do szkół oraz planowania w kolejnych latach dosprzedaży oprogramowania, umożliwiającego również nauczycielom rozwijanie kompetencji zawodowych. Na takie działania Unia Europejska przeznacza obecnie duże środki dla każdego kraju, chcąc przygotować nauczycieli do pracy z nowymi narzędziami. Dane nie pozostawiają wątpliwości – nauczycieli będzie ubywać. Dlatego powinniśmy zadbać o to, żeby byli bardziej efektywni. Z pomocą przychodzi technologia – innowacje w obszarze pedagogiki stanowią istotny element naszej wiedzy z zakresu edukacji, którą przez kilka lat rozwijaliśmy wewnątrz zespołu, i nadal to zresztą robimy.
Przyglądamy się również temu, co się dzieje w sferze sztucznej inteligencji, która jest teraz na ustach wszystkich. Większość nauczycieli podchodzi do niej nieufnie. Nasza percepcja jest jednak inna, co może wynikać m.in. ze współpracy z Intelem, który jest pionierem, jeżeli chodzi o zastosowanie AI w edukacji. Obecnie wykorzystujemy nasze mocne kompetencje, aby stworzyć produkt bazujący na sztucznej inteligencji. W pierwszej kolejności planujemy pomóc nauczycielom zrozumieć potencjał tkwiący w AI poprzez organizowanie szkoleń. Chcemy jednak położyć duży nacisk na to, by stanowiły one dla nauczycieli realną wartość i wsparcie, dlatego musimy się do tego dobrze przygotować.
EB: Czy w ogóle istnieje ryzyko, że sztuczna inteligencja może wykroczyć poza pomocnicze narzędzie i wręcz zastąpić nauczycieli? Czy raczej w tym przypadku czynnik ludzki jest zbyt ważny, nawet jeśli sztuczna inteligencja będzie bardziej rozwinięta?
KG: Aby odpowiedzieć na to pytanie, posłużę się słowami Salmana Khana, założyciela Khan Academy. Powiedział on, że jeśli nauczyciel może zostać zastąpiony technologią, to powinno tak się stać, ponieważ najwyraźniej niewystarczająco dobrze wykonuje swoją pracę. W dużej mierze się z tym zgadzam. Jest to surowy i jednostronny osąd, ale w pewnym sensie uczciwy. Nauczyciel wykonuje szereg zadań, których sztuczna inteligencja, maszyny czy tablety nigdy nie przejmą. Uważam, że sztuczna AI może pomóc nauczycielom w administrowaniu zadaniami, bardziej spersonalizowanym dotarciu do uczniów i wsparciu dzieci, które nie radzą sobie z nauką. Myślę, że rola nauczycieli ulegnie zmianie – staną się oni mentorami, trochę psychologami, a trochę pedagogami. Dzięki zastosowaniu w edukacji nowoczesnych technologii zyskają możliwość pełnego skupienia się na uczniach, co w większym niż dotąd stopniu uwolni humanistyczny pierwiastek wpisany w DNA tego zawodu.
Uważam, że nauczyciele powinni być bardziej doceniani, więcej zarabiać i cieszyć się szacunkiem. To jednak wymaga ogromnej pracy u podstaw, która doprowadzi do zmiany funkcjonowania trybu pracy nauczycieli. Obecnie żyjemy w postpandemicznym świecie. Od 2020 roku obserwowaliśmy zachwyt nad różnymi narzędziami on-line, szczególnie w edukacji, na fali którego powstało wiele start-upów. Nie był to jednak efekt trwały. Wiele z tych start-upów już zniknęło z rynku, upadły też duże firmy, ponieważ e-learning i edukacja online okazały się bańką. Wszyscy wracają do szkół, ponieważ chcą się uczyć, przebywać w tym samym środowisku i przeżywać wspólne chwile. Wirtualna rzeczywistość była ciekawostką, a w dużej mierze edukacyjną mrzonką. Nie oznacza to jednak, że chcemy powrotu do starej, podręcznikowej formuły nauczania. Firmy z sektora EdTech dostrzegają w tym dużą szansę. Aby ją wykorzystać, trzeba być bardzo cierpliwym, mieć dużo empatii i spokoju wewnętrznego, pozwalającego na funkcjonowanie w sektorze publicznej edukacji, który w każdym zaawansowanym kraju boryka się z licznymi problemami. Na nas działa to jednak motywująco. Mamy duże doświadczenie, ugruntowaną pozycję na rynku i dostrzegamy interesujące perspektywy rozwoju przed spółką Skriware.
EB: Czy z takich laboratoriów mogłyby korzystać też firmy? Czy taki system edukacyjny można w ogóle przenieść do biznesu? Czy to ma sens?
KG: Coraz więcej firm i fundacji inwestuje w edukację STEAM, która jest naszym konikiem. Ich przedstawiciele widzą potencjał w połączeniu technologii z rozwojem kompetencji miękkich i modelem eksperymentowania, a później uczenia teorii. Wiele przedsiębiorstw i organizacji, a nawet korporacji zaczyna inwestować w takie rozwiązania. Zdarzało nam się prowadzić warsztaty i szkolenia finansowane właśnie z funduszy różnych firm. Wyobrażam sobie, że naszą pracownię można by z powodzeniem wstawić do jakiejś firmy i zapewnić pracownikom lub ich dzieciom środowisko do zabawy. To byłoby coś na kształt przedszkola firmowego czy sali zabaw, w której można zostawić dzieci po zakończeniu lekcji, aby spędzały mądrze czas. Takie rozwiązania zaczynają cieszyć się rosnącą popularnością. My z kolei widzimy potencjał we współpracy z firmami. Robiliśmy już warsztaty dla dorosłych z robotyki i z designu druku 3D. Takie umiejętności przydają się szczególnie w firmach produkcyjnych, które chcą doszkolić pracowników technicznych średniego szczebla. Zachęcam wszystkie przedsiębiorstwa, które stawiają na innowacje i nie boją się eksperymentować do współpracy. Skriware jako firma, która od kilku lat zmienia myślenie o edukacji w Polsce, odnajdzie się w każdym środowisku i chętnie podejmie nowe wyzwania.
Dodam jeszcze, że nowoczesna edukacja zawodowa ma niewątpliwie przyszłość. Uważam, że powinno się ją wdrażać już w podstawówkach, a później w liceach oraz technikach. Docelowo niektóre jej elementy mogłyby być obecne także w miejscach pracy. Od niedawna istnieje nowy zawód – technik druku 3D, za którym z pewnością pójdzie zapotrzebowanie na nowe produkty przeznaczone do doskonalenia zawodowego. Zresztą druk 3D i projektowanie zaczynają odgrywać coraz większą rolę w modzie, stomatologii, medycynie zaawansowanej i w architekturze. Stają się już chlebem powszednim w motoryzacji, lotnictwie i przemyśle kosmicznym.
EB: Chciałabym na koniec jeszcze wrócić do tematu sztucznej inteligencji. Proszę powiedzieć, jakie zagrożenia i szanse niesie ze sobą sztuczna inteligencja i zastosowanie jej w edukacji?
KG: Obecnie trwa bitwa dwóch AI. Jedna to Artificial Inteligence, a druga to Academic Integrity, czyli uczciwość. Nauczyciele obawiają się, że w dobie ChatuGPT uczeń „wyklika” sobie i zapisze gotowe odpowiedzi na pytania. To pokazuje, że nauczyciel opiera swoją pracę na zlecaniu zadań, które polegają na pozyskaniu konkretnej informacji. Niestety, nie ma to zbyt wiele wspólnego z edukacją na miarę naszych czasów, a raczej z archaicznym już modelem „wykuj i zapomnij”. Jak bowiem później wykorzystać wyuczone informacje w praktyce? W takim systemie nauczania brakuje debaty oraz poszukiwania innych rozwiązań zadania. Sztuczna inteligencja wymusza na nauczycielach zmianę trybu zlecenia zadań i skupiania się na gotowych wynikach na rzecz rozwijania innych kompetencji. A jednocześnie odciąża ich od konieczności wypełniania papierologii i innych biurokratycznych obowiązków.
Pojawia się jednak obawa, czy rozwój sztucznej inteligencji nie zabrnie za daleko. Sposobem na zminimalizowanie ryzyka jest wprowadzenie regulacji związanych z możliwościami jej wykorzystania, co już zaczyna mieć miejsce w krajach Unii Europejskiej. Istotne jest też równoległe wdrażanie nauki o AI, również w kontekście etycznego wykorzystania. Takie działania powinny być prowadzone już na wczesnym etapie rozwoju sztucznej inteligencji, czyli właśnie teraz.