reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
© NASA
Przemysł elektroniczny |

Perseverance wylądował na Marsie

„Touchdown confirmed” – ogłosiła wczoraj wieczorem NASA. Po trwającej 203 dni podróży łazik wylądował na powierzchni Czerwonej Planety. Chwilę później, przesłał pierwsze zdjęcia Marsa.

To część misji NASA Mars 2020. Łazik został dostarczony na powierzchnię Marsa przez specjalną platformę lądująca, która na wysokości 21,3 metra wypuściła go na linach i łagodnie osadziła na gruncie marsjańskim. Jako miejsce lądowania łazika wybrano krater uderzeniowy Jezero, który ma średnicę 49 km. Jak oceniają naukowcy, to jedno z najlepszych miejsc na Marsie do zbadania, czy kiedyś istniało tam życie. – Łazik będzie wyposażony w aparaturę do badania życia, badania artefaktów, które pochodzą od życia, które może tam kiedyś było, albo jeszcze nawet się tli pod powierzchnią – powiedziała dr Natalia Zalewska, planetolożka z Centrum Badań Kosmicznych PAN, podczas towarzyszącej lądowaniu łazika internetowej transmisji. Na pokładzie łazika jest wiele instrumentów, które takie poszukiwania umożliwią. Znalazł się tam np. pierwszy georadar, który wylądował na powierzchni Marsa i ma przebadać co jest pod powierzchnią Czerwonej Planety. – Takie georadary są wykorzystywane na Ziemi np. do poszukiwań archeologicznych, w badaniach geologicznych. (...) O ile taki sprzęt jest łatwy do używania na Ziemi, to na Marsie jego użycie nie jest takie proste i dopiero teraz udało się skonstruować instrument, który można wysłać i operować nim zdalnie. Mam nadzieję, że dzięki niemu zobaczymy co jest pod powierzchnią Marsa z dużą rozdzielczością i dokładnością – zaznacza dr Anna Łosiak, geolożka planetarna Instytutu Nauk Geologicznych PAN. Łazik będzie miał też inne, wyjątkowe zadanie: pobierze próbki, które kolejna misja zabierze na Ziemię. Taka próbka z Marsa to raj dla geologów – podkreśla dr Natalia Zalewska. Z kolei Rafał Grabiański z czasopisma i portalu Urania, opisującego badania kosmosu wskazuje, że misja Perseverance jest istotnym, kolejnym krokiem w stronę załogowego lotu na Marsa. Mają w niej bowiem zostać dokonane testy technologii przydatnych przy takiej wyprawie. – Helikopter-dron to test technologii, który ma nam powiedzieć czy taka forma eksploracji Marsa może być przydatna w kolejnych misjach bezzałogowych, a kiedyś może pomóc w eksploracji terenu przez misje załogowe. Helikopter Ingenuity nie posiada ściśle aparatury naukowej i nie ma celów naukowych, ma za zadanie jedynie pokazać, że da się takim dronem latać na Marsie – tłumaczy rozmówca PAP. Rafał Grabiański dodaje, że wytwarzanie tlenu przez eksperyment MOXIE to z kolei demonstracja w niewielkiej skali urządzenia, które w przyszłości może pozwolić na prowadzenie misji załogowych. Na tak daleką podróż nie możemy zabrać ze sobą wielkich zapasów tlenu, więc jeżeli tylko jest możliwość pozyskiwania go z atmosfery marsjańskiej, to na pewno będziemy musieli to robić. MOXIE powie nam, ile tego tlenu w konkretnych warunkach pogodowych możemy na Marsie pozyskać. Rafał Grabiański NASA chce wysłać człowieka na Czerwoną Planetę w latach 30. Twardych planów na to jeszcze jednak nie ma. Krokiem przejściowym ma być baza wokółksiężycowa Gateway, a potem baza na powierzchni Księżyca. I kroki ku temu będą wykonywane w tym dziesięcioleciu – wskazuje specjalista z portalu Urania. Źródło: PAP – Nauka w Polsce, fot.: © NASA

reklama
reklama
Załaduj więcej newsów
March 28 2024 10:16 V22.4.20-2
reklama
reklama