© PMR Upper Finance Group
Analizy |
Dobre perspektywy dla rozwoju rynku robotyki chirurgicznej w Polsce
Jedną z konsekwencji pandemii koronawirusa jest kolejny skok technologiczny w medycynie. Na blokach operacyjnych i w opiece nad pacjentami coraz większą rolę odgrywają systemy robotyczne.
W Polsce jest dziś 11 autoryzowanych robotów chirurgicznych da Vinci, ale w najbliższych latach ich liczba ma szansę dynamicznie rosnąć – wynika z raportu „Rynek robotyki chirurgicznej w Polsce 2020” opublikowanego przez Upper Finance i PMR.Do tej pory na świecie zainstalowano około 5,7 tys. urządzeń da Vinci, przy pomocy których wykonano już ponad 7,2 mln operacji. Autorzy raportu oszacowali wartość światowego rynku urządzeń da Vinci na niemal 4,5 mld USD w 2019 r., to jest o 20 proc. więcej w niż w roku poprzednim. Największa liczba aparatów znajduje się w Stanach Zjednoczonych, gdzie jeden przypada na około 90 tys. mieszkańców. W Polsce jeden aparat da Vinci przypada na aż 3,4 mln mieszkańców – to znaczący wzrost w stosunku do ubiegłego roku, gdy jeden robot przypadał na 6,4 mln mieszkańców, wtedy jeszcze podobnie jak w krajach azjatyckich. – W ciągu ostatnich 12 miesięcy obserwowaliśmy dynamiczny wzrost polskiego rynku robotyki chirurgicznej. Z naszych analiz wynika, że w kraju wielkości Polski powinno być około 40–50 robotów chirurgicznych. Biorąc pod uwagę stopień rozwoju rynku, sposób finansowania opieki zdrowotnej oraz warunki makroekonomiczne, spodziewamy się w sumie około 40 instalacji w ciągu najbliższych 5 lat. Będzie to oznaczało wzrost wartości rynku z obecnych 166 mln zł do niemal 570 mln zł do końca 2025 roku. Tak wysoka dynamika wynika nie tylko z trendu zakupu nowych aparatów przez polskie placówki medyczne, ale też z rosnącej liczby zastosowań poszczególnych aparatów. Szacujemy, że w analizowanym przez nas okresie efektywność aparatów wzrośnie przynajmniej dwukrotnie, co ma związek z większą świadomością tej technologii wśród specjalistów i pacjentów – wyjaśnia Joanna Szyman, wiceprezes Grupy Upper Finance. W 2019 roku wykonano w Polsce około 900 procedur chirurgicznych przy wsparciu systemu da Vinci. Wartość rynku w 2019 roku wyniosła 85,8 mln zł. W pierwszym kwartale 2020 roku nastąpił 51 proc. wzrost liczby wykonanych zabiegów (rok do roku). Wzrost ten mógłby być znacznie wyższy, gdyby nie pandemia, która wpłynęła na dynamikę pracy niektórych ośrodków. Autorzy raportu wskazują jednak, że mimo tych przeszkód 2020 rok zakończy się niezwykle dynamicznym wzrostem rynku. © PMR i Upper Finance Group – Zakładamy również, że dynamika rynku byłaby jeszcze wyższa w sytuacji wprowadzenia osobnego programu finansowania procedur robotycznych przez NFZ. Ministerstwo Zdrowia zapowiadało takie zmiany, jednak na czas opracowania niniejszego raportu moment zrealizowania tych obietnic był trudny do przewidzenia. Spodziewamy się jednak, że taki ruch jest nieunikniony ze względu na korzyści jakie daje ta metoda, znaczne zaangażowanie środków publicznych w zakupy systemów robotycznych oraz rosnącą liczbę jednostek publicznych, posiadających system chirurgiczny da Vinci. Nie bez znaczenia jest również to, że sam producent wciąż udoskonala i rozwija to narzędzie. Szybki wzrost to również wynik niskiej penetracji rynku – przykładowo, w Stanach Zjednoczonych chirurgia robotyczna ma nawet 98% penetracji w procedurach urologicznych, natomiast w naszym kraju zakres ten, mimo oczywistych korzyści, wciąż jest niewielki – zaznacza Monika Stefańczyk, dyrektor działu analiz rynku ochrony zdrowia w PMR. Obecnie na świecie najwięcej procedur z pomocą urządzeń da Vinci wykonuje się w dziedzinie chirurgii ogólnej. Jest to specjalizacja, która zanotowała najbardziej dynamiczny wzrost pod względem liczby wykonywanych procedur – ze znikomej liczby operacji w 2008 roku do około 485 tys. procedur na koniec 2019 roku. Inne popularne zastosowania chirurgii robotycznej to ginekologia i urologia. Każda z tych specjalizacji zanotowała w zeszłym roku wzrost w stosunku do 2018 roku. Liczba wykonywanych procedur to ponad 300 tys. rocznie dla każdej z nich (około 320 tys. dla ginekologii i ok. 340 tys. dla urologii). W Polsce wykonuje się procedury również w wymienionych dziedzinach. Na świecie coraz częściej robot znajduje zastosowanie w chirurgii klatki piersiowej oraz chirurgii głowy i szyi, tzw. Transoral Robotic Surgery (TORS). – Zakładając, że obecny trend wzrostu operacji robotycznych utrzyma się na zbliżonym poziomie, można prognozować, że już w ciągu najbliższych kilku lat operacje z wykorzystaniem robotów medycznych staną się w niektórych dziedzinach medycyny najpowszechniejszą praktyką chirurgiczną, wyprzedzając tradycyjne i laparoskopowe metody. Będą one się popularyzować w coraz szerszej grupie specjalizacji, ułatwiając pracę lekarzom, ale co najważniejsze, dawać najwyższe poczucie bezpieczeństwa i komfortu pacjentom w szybkim powrocie do zdrowia. Warto pamiętać, że systemy robotyczne, choć niezwykle doskonałe, to wciąż jedynie narzędzia w rękach lekarza, które mają za zadanie polepszyć bezpieczeństwo, jak i jakość wykonywanych zabiegów. Dlatego tak mocno akcentujemy wagę szkoleń robotycznych – podkreśla dr Paweł Wisz, urolog, członek zarządu w Europejskim Robotycznym Towarzystwie Urologicznym (ERUS). Jak wskazują autorzy raportu, pandemia i zagrożenia związane z COVID-19 pokazują dodatkowe zalety robotyki chirurgicznej. Z powodu epidemii koronawirusa pacjentów dotknęły duże ograniczenia w funkcjonowaniu placówek ochrony zdrowia, a w bankach krwi występowały braki. Nowego znaczenia nabrała dostępność łóżek, intensywnej terapii, a jednym z kluczowych elementów bezpieczeństwa stało się zachowywanie dystansu. W tym kontekście kluczowe stają się wartości chirurgii robotycznej, jak: możliwość dokładnego przygotowania i zaplanowania zabiegu; ograniczenie urazu operacyjnego (małe nacięcia, małe blizny, mniejsze ryzyko infekcji); wyjątkowa precyzja operacji (skuteczność radykalnej operacji, czystość onkologiczna, możliwość uniknięcia kolejnych etapów leczenia); a także wygodna i ergonomiczna pozycja pracy lekarza operatora (z możliwością zastosowania dystansu).