reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
© NASA
Przemysł elektroniczny |

Blue Dot Solutions chce rozbudowywać polski przemysł kosmiczny

Blue Dot Soutions pomaga polskim firmom, które chcą wejść do sektora kosmicznego, ale firma realizuje także własne projekty związane z nawigacją satelitarną.

Na razie sektor kosmiczny w Polsce, chociaż dynamicznie się rozwija, nie jest jeszcze bardzo znaczącą branżą. Z całą pewnością natomiast oferuje wiele nisz, w których przedsiębiorcy z naszego kraju mają dużo do ugrania. -Zachodnie statystyki pokazują, że w przypadku branży kosmicznej każde zainwestowane 1 eur przynosi 2-4 euro w ciągu 5-6 lat. Chcemy do tego doprowadzić także w Polsce – mówi Krzysztof Kanawka, prezes firmy Blue Dot Solutions. Zyski to jeden plus, na który liczymy, kolejny – to wzrost zatrudnienia. Analizy pokazują, że na europejskim rynku nawigacji satelitarnej w ciągu najbliższych kilku lat powstanie 100, a nawet 200 tys. nowych miejsc pracy. – Będą to różne stanowiska, dla integratorów aplikacji, deweloperów sprzętu, producentów nadajników i odbiorników systemów ratunkowych i wiele innych. Tak czy inaczej w Europie powstanie gałąź przemysłu, która jest porównywalna z całym polskim sektorem IT. Jeśli się nam uda i w naszym kraju powstanie chociażby 10% tych etatów, będzie to miało olbrzymi wpływ na naszą kreatywność i innowacyjność – uważa Krzysztof Kanawka. Na razie jednak Zachodnia Europa jest wciąż o wiele dalej niż my. Tam w technologie kosmiczne inwestowano od dziesiątek lat, a olbrzymie firmy, takie jak Airbus czy Thales, mają rozbudowane działy satelitarne i często to właśnie one wyznaczają trendy rozwojowe w branży. Co więcej istnieją podmioty, które pomagają przejść przez proces definiowania działania w tym sektorze i tworzenia pożądanych produktów. – W Polsce na razie tego brakuje. Nie mamy jeszcze orientacji dotyczącej rynku kosmicznego, brakuje połączenia wiedzy i umiejętności polskich firm, z tym, co można zrobić w sektorze kosmicznym – mówi Krzysztof Kanawka. Blue Dot Solutions chce więc wspierać polskie przedsiębiorstwa, które widzą swoje miejsce w przemyśle kosmicznym. Powalczmy o kosmiczne granty Jedną z możliwości, by wejść do gry, jest korzystanie z różnego rodzaju grantów przeznaczonych na projekty kosmiczne, realizowane na przykład przez Europejską Agencję Kosmiczną. Własne przedsięwzięcia prowadzi również Komisja Europejska, i jak podkreśla Krzysztof Kanawka, polskie firmy koniecznie powinny aplikować o fundusze w ramach programu Horyzont 2020. Także sektor komercyjny mocno działa w obszarze kosmicznym, szczególnie jeśli chodzi o telekomunikację satelitarną. Zainteresowane tematem jest i wojsko, w tym sektorze widać wyraźnie tendencję do zwiększania wydatków na projekty kosmiczne i potencjał badawczo-rozwojowy jest duży. Wróćmy jednak do ESA. Polska składka do agencji to 30 mln EUR rocznie, ale 6-7 mln EUR wraca do naszego kraju w postaci funduszy na projekty przeznaczone wyłącznie dla polskich podmiotów. – To ważne ułatwienie, bo nie mamy jeszcze doświadczenia w branży i konkurujemy z bardzo silnymi graczami z Niemiec czy Francji – podkreśla Kanawka. – Musimy szybko się nauczyć, gdzie możemy znaleźć swoje specjalizacje, a ten konkurs właśnie temu służy. Poszukajmy nisz, w których jesteśmy mocni No właśnie, gdzie polskie firmy mogą upatrywać swojej szansy? - Na pewno w biznesie telekomunikacyjnym, który stanowi jedną trzecią całej branży kosmicznej. Mamy dużo firm z tego sektora w Polsce, których doświadczenie i ciekawe rozwiązania mogą się sprawdzić, ale jednocześnie jest to rynek, na którym trzeba się zmagać z olbrzymią konkurencją – ocenia Krzysztof Kanawka. – W branży kosmicznej mamy do czynienia z dwoma kierunkami: upstream – mówiąc w skrócie chodzi tu o budowanie satelitów i rakiet oraz ich obsługę, a także downstream, czyli wykorzystanie danych satelitarnych na Ziemi. Właśnie downstream stanowi większość sektora kosmicznego, a powiązanie sektora kosmicznego ze wszystkimi sektorami technologicznymi i usługowymi na Ziemi jest naprawdę duże i często nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Branża kosmiczna potrzebuje także detektorów, także takich, które są już dostępne na rynku. – Dwie dekady temu, gdy planowano lot sondy, trzeba było projektować każdy detektor niemal od podstaw, specjalnie na potrzeby misji. Teraz niejednokrotnie korzysta się istniejących komponentów, a przykładem z polskiego rynku jest łazik marsjański, w którym zastosowano detektory VIGO System, produkowane przecież do innych zastosowań – wyjaśnia Kanawka. Skoro gros biznesu związanego z branżą kosmiczną to downstream, to wciąż wiele jest do zrobienia, jeśli chodzi o urządzenia do zapisu i przetwarzania danych. Przykładem może być sprzęt montowany w samolotach, który pozwala na monitorowanie lotu przy wykorzystaniu nawigacji i telekomunikacji satelitarnej. W dodatku po głośnej katastrofie i zaginięciu malezyjskiego samolotu w 2014 roku, można się spodziewać, że linie lotnicze będą skłonne do montowania bardziej zaawansowanych rozwiązań tego typu. Dla Polski interesujący może być także dział ochrony i bezpieczeństwa, szczególnie jeśli chodzi o granice Unii Europejskiej. – Trzeba pamiętać, że nie tylko służby korzystają z nowych technologii i np. drony już od dawna są wykorzystywane do przemycania narkotyków, albo tuż obok, na granicy białorusko-polskiej, do przemycania papierosów – zauważą Kanawka. Wykrywanie takich przypadków i prewencja to przyszłościowa nisza. Zresztą wdrażanie rozwiązań opartych na nawigacji satelitarnej dotyczy całego biznesu dronów, nie ma bowiem wątpliwości, że czeka nas boom w tym sektorze. Zapotrzebowanie będzie chociażby na systemy odporne na zagłuszanie sygnału nawigacyjnego, co dotyczy nie tylko dronów, ale i statków, jachtów czy samolotów. Ciekawą niszą są też proste urządzenia mechaniczne, często prawie niewymagające elektroniki, typu „włącz raz za 5 lat”. Kolejny temat to elektronika rad hard, czyli sprzęt odporny na promieniowanie kosmiczne, który powinien działać, nawet jeśli promieniowania gamma zniszczy część układów. No i wreszcie satelity. Europa Zachodnia ma w tym obszarze duże doświadczenie, ale jednym z przyszłościowych rozwiązań w tym obszarze są małe satelity, do których można by produkować elektronikę. – Dziś, jeśli chodzi o satelity mamy pewien dualizm. Satelity telekomunikacyjne, latające na orbitę geostacjonarną, są olbrzymie. Ważą 5-6 ton i potrafią generować nawet 20 kW energii z paneli słonecznych. Ale na niższych orbitach, na wysokościach 400-600 km latają mniejsze satelity, ważące 50, 70 czy 90 kg. Idąc dalej, są też satelity ważące zaledwie kilka kilogramów i chociażby nasze Centrum Badań Kosmicznych ma dwie takie (Lem i Heweliusz). Rozumowanie jest takie, że buduje się mniejsze i tańsze satelity, które po roku mogą spłonąć w atmosferze, a na ich miejsce wyśle się kolejne. I właśnie w produkcji takich satelitów Polska może odegrać swoją rolę. Szacuje się, że pod koniec tej dekady na wystrzelenie na orbitę będzie czekać ponad 200 małych satelitów rocznie. Dla porównania, w zeszłym roku było ich około 40 – wyjaśnia nasz rozmówca. Pokażmy się w świecie Aby wejść w przemysł kosmiczny, trzeba także dać się poznać, bo na razie polskie firmy z tego sektora nie są szerzej znane. Jedną z możliwości jest oczywiście udział w największej konferencji branżowej na świecie: IAC, czyli International Astronautical Congress, która w tym roku odbyła się w Jerozolimie. Firma Blue Dot Solutions była obecna po raz kolejny, ale po raz pierwszy nie sama. – Współdzieliliśmy nasze stanowisko z polskimi firmami zainteresowanymi działalnością w branży. Udało nam się kupić doskonałe miejsce, więc mnóstwo osób miało okazję zobaczyć prezentację polskiego sektora kosmicznego. Pokazaliśmy, że w Polsce dużo się już dzieje i warto nawiązywać z nami współpracę – mówi Krzysztof Kanawka. Jednym z głośniejszych działań Blue Dot Solutions jest organizacja polskiej edycji konkursu European Satellite Navigation Competition „Galileo Masters” – największego na świecie konkursu związanego z technologiami kosmicznymi. W tym roku polska edycja była rekordowa: wpłynęły aż 64 zgłoszenia. – Wyprzedziliśmy wszystkich. Świadczy to o tym, że w Polsce jest potencjał, a co najważniejsze, udało nam się zatrzymać wyciek interesujących pomysłów za granicę. Zamierzamy więc znaleźć metodę finansowania dla wszystkich autorów naprawdę sensownych pomysłów, tak by w Polsce powstawały start-upy zajmujące się nawigacja satelitarną – zapowiada Krzysztof Kanawka, prezes Blue Dot Solutions. Zespół Blue Dot Solutions Polski sektor na International Astronautical Congress Foto: © ESA, Blue Dot Solutions

reklama
reklama
Załaduj więcej newsów
April 15 2024 11:45 V22.4.27-1
reklama
reklama