Zamieszanie wokół liczników Energii Operator

Całą sprawę opisał Puls Biznesu. Energa Operator rozstrzygnęła niedawno przetarg na 310 tys inteligentnych liczników od firmy Arcus. Liczniki te oparte są na technologii PRIME. Jak pisze Puls Biznesu, inteligentne liczniki oparte są na jednej z trzech technologii: G3, OSGP lub właśnie PRIME, który ma na świecie 1.4 mln wdrożeń. Standard ten jest też zgodny z wytycznym i UE i standardami URE. Właśnie wybór PRIME jest krytykowany przez posła Andrzeja Jaworskiego: ‘Poseł twierdzi jednak, że PRIME to standard wadliwy i niedojrzały, co może spowodować problemy z działaniem liczników. Powołuje się na ekspertyzę wykonaną przez międzynarodową jednostkę certyfikującą KEMA’ czytamy w PB. Tego typu rewelacjom zaprzecza jednak Urszula Pasławska, wiceminister skarbu, a co więcej … sama KEMA: ‘Energa SA jest w posiadaniu zapewniania od firmy KEMA, że nigdy nie definiowała ona standardu PRIME jako wadliwego lub niedojrzałego’. Dalej jest już naprawdę wesoło: ‘Z korespondencji między firmą KEMA a Energą wynika, że - jak w starym dowcipie - wszystko się zgadza, z drobnym zastrzeżeniem: nie samochody, tylko rowery, i nie rozdają, tylko kradną. Informacje, którymi posłużył się poseł, pochodziły prawdopodobnie nie z raportu firmy KEMA, lecz z prezentacji pokazywanej podczas konferencji w Oslo. Rzeczywiście padły w niej takie stwierdzenia. Problem w tym, że… „niestety, błędnie wywnioskowano, iż dotyczyły standardu PRIME, podczas gdy w rzeczywistości dotyczyły innej technologii PLC” — odpisała Enerdze KEMA.‘ czytamy w PB. Poseł jest jednak uparty: ‘Mam dokument KEMA potwierdzający moje wątpliwości. Załączyłem go do kolejnego pisma do premiera’ twierdzi na łamach PB Andrzej Jaworski i informuje o tym, iż w swoich wątpliwościach zawiadomił Prokuraturę Okręgową w Gdańsku.