reklama
reklama
reklama
reklama
© NOA
Przemysł elektroniczny |

Podwodne innowacje polskiej spółki

Opracowany przez polską spółkę napęd falowy NOA DRIVE to przełomowa technologia w transporcie wodnym. Firma NOA zadba o komercjalizację urządzeń wykorzystujących to rozwiązanie.

Wprowadzeniem na rynek pojazdów wykorzystujących technologię napędu podwodnego falowego zajmuje się firma NOA, ale sam wynalazek został opracowany przez Delta Prototypes. – Delta Prototypes doprowadziła prace nad wynalazkiem do poziomu gotowości technologicznej, bym mógł zaprezentować nowe rozwiązania inwestorom. Plan się powiódł i w rezultacie powstała spółka NOA, do której Delta Prototypes wniosła: technologię, patenty, pracowników i wiedzę – mówi Michał Latacz, założyciel Delta Prototypes i NOA. NOA powstała na początku 2016 roku i zajmuje się rozwojem trzech produktów: NOA Odyssey – innowacyjnych skuterów dla nurków, NOA Sentinel – rojów dronów o przełomowej konstrukcji przeznaczonych do wydajnej akwizycji danych ze środowiska wodnego i NOA Cruiser – komfortowych pojazdów rekreacyjnych napędzanych siłą ludzkich mięśni. - Właściwie każdy liczący się kraj na świecie pracuje nad technologią podwodnego napędu falowego ponieważ z uwagi na cechy użytkowe pędników falowych są one przyszłością rynku m.in. dronów podwodnych. Nasze rozwiązanie jest unikalne na skalę światową. NOA jest właścicielem międzynarodowych patentów na technologie NOA DRIVE, których rdzeniem jest szczególna geometria pędnika falowego i sposób jego sterowania, czego wynikiem są wysoka skuteczność i dobra siła ciągu generowana przez napęd. Z uwagi na szczególną budowę pędnika falowego – podczas pracy dochodzi do zmian odległości pomiędzy elementami aktywnymi płatowca, które trzeba kompensować i dlatego wszyscy konkurenci pracujący nad pędnikami falowymi używają do ich budowy elementów elastycznych, co ma pewne wady. Po pierwsze taki materiał źle znosi kontakt z wodą i ulega degradacji, a po drugie, jeśli materiał akurat nie jest rozciągnięty, to bardzo zmienia się charakterystyka przepływu wody przez taki pędnik, co pogarsza wydajność. NOA pracuje nad tak zwanymi autokompensacyjnymi pędnikami o zmiennej geometrii płatowca, których rodzinę nazwaliśmy mianem NOA DRIVE – opowiada Latacz. Twórca wynalazku podkreśla, że w opatentowanym rozwiązaniu polskiej firmy użyto sztywnych tworzyw, więc pędniki można wykonać z dowolnego materiału, w tym z materiałów dla których woda morska jest nieszkodliwa. Abstrahując jednak od szczegółów technicznych wykonania pędników falowych, tego typu napędy mają jedną podstawową zaletę: charakteryzują się dużą siłą ciągu przy niskich obrotach silnika. To oznacza, że jeśli zechcemy skonstruować podwodnego drona, to taki pojazd zużywając tę samą ilość energii będzie mógł zabrać większy ładunek, niż podobnej wielkości pojazd napędzany tradycyjną śrubą, a w dodatku łatwo będzie nim manewrować. Kolejny plus to niezwykle cicha praca pędników falowych, dzięki czemu są akceptowane przez przyrodę. To daje zupełnie nowe możliwości działania pod wodą nawet w obszarach ściśle chronionych. Nurek używający NOA Odyssey nie jest wówczas intruzem i może bez przeszkód podglądać przyrodę. I właśnie z myślą o takich zastosowaniach powstaje NOA Odyssey - podwodny skuter dla nurków z możliwością przewożenia dodatkowego sprzętu. Pojazdy DPV (Diver Propulsion Vehicles) produkuje na świecie kilkanaście firm. Jednak są to raczej głośne urządzenia, więc nurkowie, którzy chcą podziwiać piękno natury, nie zawsze są zadowoleni. - Odyssey będzie ekstremalnie cichy i ta cecha ma biznesowe znacznie, bo taki pojazd może być atrakcyjnym nabytkiem dla baz nurkowych, które mogą następnie go wynajmować czy prowadzić kursy z jego wykorzystaniem. Co więcej, można stworzyć system zintegrowany ze skafandrem nurkowym i Odyssey będzie czekać w odległości 15-20 m od nurka, będąc rodzajem asysty. Na przykład jeśli wyposażymy pojazd w silne lampy LED, to mogą one kierować snop światła w stronę, w którą zwraca się maska nurka. Odyssey może też pełnić funkcję „podwodnego tragarza”, który przetransportuje wszelki potrzebny sprzęt – wyjaśnia Michał Latacz. Takie urządzenie jest atrakcyjne dla nurków rekreacyjnych ponieważ latanie pod wodą jest po prostu fajne, ale przydałoby się też nurkom technicznym, którzy potrzebni są wszędzie tam, gdzie trzeba monitorować podwodne instalacje czy prowadzić akcje ratunkowe i poszukiwawcze pod wodą. Wydajny skuter z dużą przestrzenią ładunkową znacznie ułatwiłby im pracę. NOA Odyssey będzie dopiero powstawał, natomiast znacznie bardziej zaawansowany jest inny projekt, NOA Sentinel, na którego realizację firma zdobyła m.in. grant z bezpośrednio z programu Horyzont 2020 (faza2 Projekt badawczy – BONUS Blue Baltic) - na którym NOA będzie dopracowywać technologie zbierania danych pod wodą. - Prace rozpisane są na 2-3 lata i kończą się gotowością sprzedażową. To rozwiązanie przeznaczone dla przemysłu – nie tylko podwodny dron, ale cały system zbierania danych – mówi Michał Latacz. W ramach projektu powstają podwodne drony oraz stacje denne, czyli banki danych i punkty ładowania w jednym. - Nasz system ma być autonomiczny i to przez dłuższy czas. Jeśli chodzi o zbieranie informacji spod wody, to obecnie nawet 30% kosztów generuje obecność statków asystujących na powierzchni, z których prowadzone są misje. Gdyby statki były potrzebne tylko w momencie zrzutu i pobierania systemu, koszty dałoby się znacznie obniżyć i to właśnie jest naszym celem – stwierdza Latacz. Obecnie firma dąży do tego, aby system NOA Sentinel mógł działać w trybie autonomicznym przez około 2 tygodnie, ale jeśli NOA zdobędzie odpowiednie zasoby finansowe na rozwój, czas autonomii systemu może dojść nawet do 2 miesięcy. Michał Latacz zwraca też uwagę na możliwość bezprzewodowego transferu danych pod wodą, bo jest to mało rozpowszechniona technologia. – Podwodna łączność bezprzewodowa to olbrzymie wyzwanie, na razie mało kto się na tym zna. Tymczasem przemysł może bardzo skorzystać z jej zastosowania, a my wiemy, jak to zrealizować. Potrafimy bardzo dokładnie pozycjonować drony pod wodą oraz utrzymywać bezprzewodową łączność nawet do 10 kilometrów. Pracujący system Sentinel będzie mógł być zarządzany zdalnie bezpośrednio z biurka klienta – mówi Michał Latacz. Projekt Sentinel zdobył dofinansowanie w ramach europejskiego programu Horyzont 2020 i firma NOA zamierza zbudować 2-3 nosiciele, po czym wraz z systemem pozycjonowania i uzupełniania energii dokładnie je przetestować. - Chcemy pomóc Bałtykowi, a przy okazji, na bazie projektu, który sam w sobie nie jest biznesowy, zrobić i przetestować rozwiązanie, które ma dużą wartość dla przemysłu. W ramach projektu będziemy szukać wywierzysk słodkiej wody na dnie Morza Bałtyckiego. Dopływ słodkiej wody ma bowiem wpływ na eutrofizację naszego morza i zlokalizowanie wywierzysk może być pomocne w radzeniu sobie z problemem naruszenia równowagi elektrochemicznej morza – wyjaśnia założyciel NOA. Drony NOA Sentinel zajmą się poszukiwaniem w ich otoczeniu gazu radonu i po jego zlokalizowaniu będą skanować otaczającą kolumnę wodną wraz z akustyczną penetracją dna morskiego. Radon jest dobrym markerem obecności słodkiej wody. Docelowo system automatycznie będzie lokalizował podwodne źródła, zbierał dane o ich otoczeniu wraz z geomorfologią dna w danym miejscu a następnie raportował zdalnie o wynikach. Te badania pozwolą firmie NOA dopracować technologię i w przyszłości umożliwią świadczenie usług zbierania dowolnego rodzaju danych spod wody w mocno konkurencyjnej cenie. Jak podkreśla nasz rozmówca, Bałtyk jest na tyle trudnym dla podwodnej łączności i nawigacji morzem, że jeśli NOA Sentinel będzie poprawnie działał w naszym morzu, będzie go można używać w dowolnym akwenie wodnym na świecie. Ostatnim projektem firmy NOA jest pojazd Cruiser, który powstał niejako przy okazji innych projektów. Prototyp roweru wodnego z pędnikiem falowym już pływa po basenie testowym, a preordery mogą ruszyć jeszcze w tym roku. – To rower wodny XXI wieku. Dzięki zastosowaniu całkowicie zabudowanego napędu NOA DRIVE użytkownik otrzymuje dużą siłę ciągu przy niskich obrotach mechanizmu a to oznacza, że przy analogicznym jak na klasycznym rowerze wodnym wysiłku może napędzać większy kadłub. Większy kadłub oznacza większy komfort a dodatkowo przy zasilaniu z paneli fotowoltaicznych i zintegrowanemu silnikowi elektrycznemu łatwo można sobie wyobrazić całodzienne, rodzinne wycieczki takim rowerem, bo długie pływanie nie będzie wymagało dużego wysiłku fizycznego - zapewnia Michał Latacz. Firma nie zamierza z oczywistych powodów zajmować się produkcją kadłubów, dlatego najchętniej widziałaby kooperację ze stocznią. NOA szuka zatem partnera z rozpoznawalną na świecie marką, bo NOA Cruiser, podobnie jak NOA Sentinel i NOA Odyssey od początku przygotowywane są w myślą o rynku globalnym. Na rynku dronów podwodnych widać obecnie olbrzymi wzrost. Szacuje się że w 2019 roku rynek ten będzie wart 5 miliardów dolarów. Opatentowane innowacyjne napędy falowe dają ogromną przewagę firmie NOA, która obecnie przygotowuje się do kolejnej rundy finansowania. W ciągu najbliższych 2-3 lat spółka zoptymalizuje i przetestuje technologie z tym związane, a to umożliwi jej wejście na rynek z przełomowymi rozwiązaniami otwierającymi zupełnie nowe możliwości dla rozwoju podwodnych nosicieli. Technologie opracowywane w NOA mogą być bardzo szeroko stosowane w przemyśle, ale twórca firmy nie zapomina o tym, że przy okazji można zrobić coś dobrego dla środowiska czy nauki – jak chociażby w przypadku bałtyckiego projektu. Zespół NOA zwyciężył w kategorii Transport&Mobility, w konkursie dla międzynarodowych startupów technologicznych „Bringing tech&science closer to people”, którego honorowymi patronami są UNESCO, Ministerstwo Rozwoju, Narodowe Centrum Badań i Rozwoju oraz Krajowa Izba Gospodarcza. Od przyszłego poniedziałku zespół NOA będzie można spotkać na Stoisku Polskich Start-Upów w ramach Young Tech Enterprises Cluster Park Hannover Messe.
fot: © NOA

reklama
Załaduj więcej newsów
March 15 2024 14:25 V22.4.5-2